wtorek, 31 stycznia 2012

Przysmaki


Oto przysmaki Horacego. Dzisiaj od rana sobie klikamy i ładne podjadamy :)
Wcześniej niechętnie wsuwał cytrynowe i truskawkowe, a za to pałaszował kokosy. Dzisiaj chyba najbardziej smakowała mu cytrynka!


poniedziałek, 30 stycznia 2012

Klicker kupiony!

Mam juz mój klicker! Kupiłam go w Kakadu za 8 zł. Klika bardzo głośno i Horacy na razie się go strasznie boi. Trening póki co polega na tym, ze klikam i następnie daję Horacemu przysmak. Tylko tyle dlatego, ze chcę by Horacy skojarzył kliknięcie z otrzymaniem nagrody/smakołyku. Dzisiaj udało mi się dać mu trzy fistaszki i 3 pestki dyni. Więcej nie chciał a i to z wielką niechęcią. Czasami próbował nawet przyatakować ziarenko, które trzymałam w ręku... Czas treningu: 30min. Krótko, bo niestety mój Przyjaciel zaczął się irytować tym klikaniem. Do treningu wrócę jutro. Trzymajcie kciuki!
Posted by Picasa

Nowy początek.

A więc jeszcze raz. Wszystko od nowa. Podjęłam kolejną próbę ponownego oswojenia Horacego. Tym razem mam wsparcie użytkowników forum aleksandretta.pl. Forum to jest genialne przede wszystkim dlatego, że jest podzielone na gatunki. Dzięki temu mogę wymieniać informacje z innymi właścicielami tych jakże specyficznych ptaków. Kolejnym atutem forum aleksandretta.pl jest to, że użytkownicy radzą zamiast pokrzykiwać wzajemnie na siebie. Uważam to za wielki plus. Zamiast głowić się jak opisać problem żeby mnie nikt nie ochrzcił nieodpowiedzialną mogę skupić się na nim i uzyskać niezbędną pomoc.
Znalazłam też informację [oczywiście na forum] w jaki sposób uzyskać charakterystyczny dźwięk, którego używają właściciele papug stosujący target training/clicker training. Druga nazwa pochodzi właśnie od tego małego sprytnego urządzonka "klickera". Być może uda mi się je dzisiaj zakupić. :)

Obecnie sytuacja wygląda następująco:

  • Horacy wychodzi codziennie od 3 dni.
  • Ptak wraca do klatki samodzielnie wabiony na fistaszki po różnym czasie.
  • Daje się głaskać po głowie.
  • Na rękę wszedł każdego dnia po 1 razie tylko w przypadku nieudanego lądowania "ratuj mnie bo nie wiem co robić", jednak od razu odleciał na klatkę.
  • Lata dość dobrze, ląduje przeważnie na klatce.
  • Stan piór się poprawił [są połamane końcówki, ale już nie tak bardzo postrzępione] - skutek bardzo częstych pryszniców, biotyny i wapnia w postaci sepii.
Plan na najbliższe dni:

  • Wypuszczać codziennie.
  • Trenować wejście na rękę "na fistaszka".
  • Wkładać do klatki (sam wchodzi); zamknięcie klatki na kilka(naście) minut; ponowne wypuszczenie.
  • Klicker training.
  • Próba podtrzymania go przy pleckach aby nie odleciał z ręki.
No, to tak sytuacja wygląda póki co.

Abyście lepiej poznali mojego Przyjaciela prezentuję kilka zdjęć :)

 To pierwszy lot. A raczej spacer :) Horacy jadł sobie pomarańcza i okropnie napaskudził :)
 Pierwsze wyjście. Łezka się w oku kręci...
 Mój maluszek...
Śliczności!

Zabieram się ostro do pracy! Jeszcze wszystko da się naprawić. Trzeba mi tylko duuuużo cierpliwości. 

Dodawajcie mi otuchy w komentarzach!